sobota, 20 listopada 2021

W osiemdziesiąt miejsc dookoła aglomeracji - początek

Górnośląski Park Etnograficzny
Wspomniałem o tym na facebooku, twitterze i instagramie - moim marzeniem jest wybrać się w podróż koleją dookoła Polski. Nie głównymi szlakami ale tymi lokalnymi, które jeszcze się ostały, od miasteczka do miasteczka, ode wsi dode wsi. Pobyć w każdym z tych miejsc przez jakiś czas, pogadać z ludźmi, zwiedzić dokładnie i napisać reportaż z tej podróży...

Chwilowo (mam nadzieję) to marzenie musi poczekać, roboty rzucić nie mogę a trzy tygodnie urlopu to stanowczo za mało by je zrealizować. Ale nie poddaję się, zrealizuję je na pewno, tymczasem zaś postanowiłem objechać moją rodzimą Aglomerację Górnośląską (wiem, że  to konurbacja, ale wolę słowo aglomeracja) wybierając subiektywnie osiemdziesiąt miejsc moim zdaniem najważniejszych. Tych, które opowiadają jej historię, oddają klimat przemysłowego regionu, charaktery mieszkańców i mają to coś, czego nigdzie indziej w Polsce czy na świecie odnaleźć nie można. Pisząc w skrócie szukam genius loci, ducha tego miejsca by z nim pogadać a przede wszystkim posłuchać jego opowieści.

Długo się zastanawiałem co wybrać, od czego zacząć. Nie miałem kompletnie pomysłu aż wreszcie wpadło mi do głowy - no jak to od czego? Od Początku! Pokaż chłopie jak tutaj żyli ludzie zanim wielki przemysł całkowicie zmienił ich świat. To był pomysł świetny (ocierający się, że tak nieskromnie powiem, o geniusz) zatem wsiadłem w tramwaj i pojechałem do Chorzowa, do Górnośląskiego Parku Etnograficznego czyli popularnego Skansenu. Bilet wstępu to tylko dwanaście złotych polskich a w zamian... brama, po przekroczeniu której człowiek trafia do całkiem innego świata. Tu nie ma ruchliwych ulic, galerii handlowych, modnych knajpek i całego tego gwaru wielkiego miasta otaczającego nas na codzień. Są za to drewniane chałupy otoczone, czasem krzywymi, płotami, są zwierzęta, jest kościół (działający, odbywają się w nim msze święte), jest protestancki zbór (też działa) i jest karczma. A  w karczmie jadło takie, że gacie zrywa, powiedzieć bombowe to nic nie powiedzieć - po prostu jak u Babci. Powiem Wam, że brakuje mi tutaj tylko jednego - możliwości wynajęcia którejś z chałup, zamieszkania w niej i zostania na dłużej. Takie wczasy z podróżą w czasie to by było naprawdę coś, ale rozumiem, że się nie da. Szkoda bardzo wielka. Chociaż może dałoby się postawić jedną czy dwie repliki dawnych chałup i zrobić w nich maleńkie pensjonaty? Rzecz do przemyślenia dla dyrekcji muzeum, ja ze swojej strony deklaruję, że byłbym jednym z pierwszych klientów/gości. 

Włóczyłem się po skansenie dobrych parę godzin, wstąpiłem do kościoła, zjadłem rewelacyjny bigos w karczmie i czuję potężny niedosyt. I mimo, że pogoda była (delikatnie mówiąc) dość kiepska to byłem przez ten czas człowiekiem szczęśliwym, oderwanym od codziennej krzątaniny i gonitwy za życiowymi potrzebami. Uwielbiam to miejsce i polecam każdemu kto nie bardzo ma ochotę siedzieć na tyłku gnuśniejąc na wczasach typu all inclusive a woli spędzać czas bardziej produktywnie. Tutaj naprawdę można odpocząć, naładować akumulatory a przy okazji połknąć solidną dawkę wiedzy o tym jak żyli nasi przodkowie zanim zaczęli pracować w kopalniach, hutach czy innych fabrykach. I, chociaż na chwilę, do tych czasów wrócić. A może nawet spotkać swojego dziadka krzątającego się po kuźni czy po młynie? Kto wie, odrobina wyobraźni to najlepszy motor do przygody...

A wracając do mojego zaplanowanego cyklu - miejsc będzie osiemdziesiąt i będę je wybierał właśnie według tego kryterium - historia i klimat. Jakie będzie kolejne jeszcze nie wiem, mam kilka typów ale może Wy coś podpowiecie? Do przeczytania zatem za tydzień!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz