środa, 10 listopada 2021

Niepodległa

Polska, nasza Ojczyzna, jest jak to zdjęcie po lewej - odrapana, potłuczona, poobijana. Wciąż nie mogąca się doczekać solidnego remontu. Ale nasza. Innej nie mamy i mieć nie będziemy. 

Nie, to nie będzie tekst polityczny. Nie będę oceniał tego jak kolejne rządy o ten nasz nieszczęśliwy kraj dbały - nie to miejsce i, przede wszystkim, nie ten czas. Ale mogę ocenić siebie, to co sam zrobiłem i uderzyć się w pierś. Bo było tej roboty mało, bardzo mało i bardzo za mało. Sporo słów wypowiadanych z patosem, ogrom krytyki wobec polityków czy urzędników, udział w tej czy innej demonstracji i właściwie nic więcej. Goniłem za pieniądzem, za polepszeniem swojego bytu uznając, że przecież nic nam nie zagraża - jesteśmy w NATO, w Unii Europejskiej, mamy potężnych sojuszników na całym świecie więc czym mam się przejmować? 

Okazuje się, że wszystkim. A zwłaszcza tym, co blisko. Mój przyjaciel, człowiek z sercem na dłoni, powiedział mi kilka dni temu - prowokując do napisania tego tekstu - że jest mu wszystko jedno kto nami rządzi, czy Polska jest niepodległa czy też znajduje się w obcej władzy, byle on i jego rodzina mogli godnie i dostatnio żyć. Niech rządzi Niemiec, Rosjanin czy ktokolwiek inny, to jest dla niego sprawa drugorzędna. Strasznie mnie to uderzyło w łeb ale muszę powiedzieć, że go rozumiem. Facet jest dziesięć lat starszy ode mnie, w latach dziewięćdziesiątych by przeżyć i dać jeść dzieciom łapał się wszystkiego, w tym zajęć nieco kolidujących z legalnością. Urabiał się po łokcie i płakał, widziałem to na własne oczy, nie mogąc mimo tego kupić dzieciakom wymarzonych zabawek. W końcu wyjechał na wyspy i płakał już z zupełnie innego powodu - mógł żonę i dzieci widzieć kilka razy w roku. Tak wyglądało, czy też wygląda, życie wielu z nas. I to życie przeorało nam mózgownice.

Muszę tutaj z całą mocą zaznaczyć, powtórzyć i podkreślić: mój przyjaciel to człowiek z sercem na dłoni, dobry i życzliwy wszystkim. Niestety został złamany, poczuł się jak niekochane i zaniedbane dziecko, które łaknie rodziny i przylgnie do każdej byle tylko zapewniła mu podstawy egzystencji i odrobinę ciepła.

Napatrzyliśmy się na zachodni dobrobyt i chcieliśmy tego samego. To był nasz priorytet. Wydawało nam się, że kiedy tylko "wstąpimy do Europy" to pragnienie się ziści, że z dnia na dzień będziemy żyć na takim samym poziomie jak Niemcy, Francuzi czy Szwedzi. Naiwne to były marzenia, całkowicie nierealne. Dobrobyt nie bierze się z udziału w tej czy innej organizacji międzynarodowej, on wykuwa się dzięki ciężkiej pracy tysięcy i milionów zwykłych ludzi. Tyle, że ta praca musi być godnie wynagradzana a zarobki nie mogą być zdzierczo opodatkowane i oskładkowane tak, by wykonujący ją ludzie mogli oszczędzać, gromadzić kapitał i w końcu sami dawać pracę innym. Niestety z tym był problem. Biedne państwo potrzebowało (nadal potrzebuje) pieniędzy zatem zabiera je ludziom. A ci nie widząc efektu swojej harówki zniechęcają się i szukają "państwa adopcyjnego". Są jak to dziecko marzące o rodzinie zastępczej. 

Cały kłopot w tym, że rodzina zastępcza mimo nazwy nigdy do końca nie zastąpi rodziny prawdziwej. Obca władza nigdy nie będzie lepsza od, nawet najgorszej, władzy własnej. Tylko rządząc się samemu, mając własne, niepodległe państwo będziemy mogli chronić siebie i swoich bliskich, zabezpieczać własne interesy i mieć większy bądź mniejszy wpływ na to, jak jest ono - to państwo - urządzone, jakie obowiązują w nim prawa czy, nawet, obyczaje. I najważniejsze - tylko mając własny rząd będziemy mogli go, w ostateczności, pogonić. 

Miało być bez polityki a tu proszę, ulało mi się przy święcie. Ale nie wykasuję tych słów bo one są ważne zwłaszcza dzisiaj, kiedy świętujemy rocznicę odzyskania niepodległości po stu dwudziestu trzech latach obcych rządów. Przypomnijmy sobie lekcje historii, poczytajmy pamiętniki z tamtych lat i odpowiedzmy na jedno pytanie: czy naszym przodkom żyło się wtenczas dobrze? Czy ich interesy były chronione, rodziny bezpieczne a oni sami pławili się niczym pączki w maśle? Z tym Was zostawiam życząc by wszystkie marzenia o niepodległej Polsce, które mieli w głowach nasi rodacy żyjący w Ojczyźnie bez państwa się spełniły, byśmy to my im je spełnili. I wreszcie ten nasz wspólny dom wyremontowali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz